środa, 8 maja 2013

Rozdział drugi ~ Pierwszy dzień i pierwsza kłótnia


Następnego dnia Morii obudziła się tuż po świcie. Wyjrzała przez okno. Zobaczyła nad miastem ciężkie, szare chmury.
- Wygląda na to, że z wycieczki po mieście nici – westchnęła, po czym wyszła z łóżka.
Podeszła do torby, którą rzuciła poprzedniego wieczora po wejściu do pokoju. Wyciągnęła z niej pierwszy lepszy komplet, a potem weszła do łazienki. Po skończeniu porannej toalety usiadła przed toaletką i uczesała włosy. Następnie zaczęła się rozpakowywać.
Na samym dnie bagażu znalazła stary album ze zdjęciami. Wyciągając go, na podłogę spadło zdjęcie. Morii schyliła się, aby je podnieść. Widniała na nim para ludzi. Kobieta i mężczyzna. Choć było ono czarno-białe, bez trudu wyobraziła sobie tą parę na żywo. Dziewczyna ze zdjęcia miała krótkie, kręcone rude włosy oraz złote oczy takie same jak u Morii. Była ona niższa niż jej towarzysz o krótkich i prostych, brązowych włosach. Jego oczy z kolei miały czarną barwę.
Tanaki szybkim ruchem ręki schowała pamiątkę do albumu, a przedmiot włożyła do szuflady biurka. Odwróciła się od mebla plecami i zwróciła się w kierunku drzwi. W ostatniej chwili przypomniała sobie o wachlarzach, które leżały na stoliku tuż obok jej łóżka.

***

Aleksander natomiast wstał dobre kilka godzin po wschodzie słońca. Obudziły go odgłosy szalejącej burzy. Przewrócił się na drugi bok i zaczął narzekać. Po chwili jednak wstał, wziął rzeczy do ubrania i poszedł do łazienki. Po wyjściu z pomieszczenia od razu chciał wyjść na korytarz.
Tuż przed wyjściem zerknął w lustro, aby się upewnić, że wszystko ubrał jak należy. Gdy upewnił się, że koszule włożył do spodni, postanowił się uczesać. Zajęło mu to chwilę, ponieważ kosmyki jego blond włosów strasznie się poplątały podczas snu. Po kilku minutach zostały już poskromione i lekko łaskotały go w ramiona, a jego ciemnozielonym oczom już nic nie zasłaniało widoku.

Szybkim krokiem przemierzał korytarze w kierunku stołówki. Miał nadzieję spotkać tam Manę i przeprosić go za wczorajsze zachowanie. Stwierdził, że opryskliwa postawa chłopaka była spowodowana jego wcześniejszą wypowiedzią, która najwyraźniej go uraziła. Po drodze do jadalni zauważył dziewczynę o długich jasnobrązowych włosach. Była to Morii, która również szła w tamtym kierunku.
- Czeeeść – Ziewnął.
- Witaj Aleksandrze.
- Nie musisz używać pełnego imienia – powiedział chłopak – wystarczy Al albo Alek.
- Dobrze – uśmiechnęła się przyjaźnie – widziałeś może gdzieś Manę?
- Nie, dopieeero – ziewnął rozmówca – co wstałem. Mam nadzieję, że spotkam go w stołówce. Wydaje mi się, że go wczoraj uraziłem. Jedyne co mnie zastanawia to czemu akurat ten chłopak ma być z nami na pierwszej misji. Nie będzie od nas wiele starszy, a jednak mistrz bez słowa skargi zgodził się z decyzją Komui’ego.
- Mnie też zaskoczyło zachowanie generał Cloud. Zwykle nie pozwalała mi walczyć z kimś mało doświadczonym. Zresztą sama mi powiedziała, że nie pozwoli aby w mojej pierwszej misji brał udział jakiś niedoświadczony egzorcysta. Może go zapytamy o to?
- Możem… - Al urwał w połowie wypowiedzi, bo nagle się okazało, że Mana szedł tuż koło nich z lekko uniesionymi kącikami ust.
- Cześć – odpowiedziała odruchowo Morii.
- Ładnie to tak obgadywać innych? – Zapytał w odpowiedzi.
- Mana… my… po prostu… rozmawialiśmy… - zaczęła się jąkać.
- O mnie – stwierdził.
- No tak jakoś wyszło… po prostu Morii i ja zastanawiamy się nad wczorajszą reakcją naszych mistrzów na wypowiedź Komuiego o naszej pierwszej misji. A tak przy okazji, Mana, chciałbym Cię przeprosić. To co powiedziałem o Tobie wczoraj… chyba Cię uraziło, chciałbym abyśmy żyli w przyjaźni…
- Takie gadki to wciskaj innym, nie mi – odpowiedział oschle.
- Hej! Ja tu wyciągam rękę na zgodę…
- To ją schowaj – przerwał mu. – Przyjaciele to zbędny balast.
- Mana nie mów tak – wtrąciła się dziewczyna.
- Mówię co myślę, jak Ci nie odpowiada to bądź cicho, a teraz żegnam. – Powiedział odwracając się od nich tyłem.
- Mana! Nie skończyliśmy przecież rozmawiać!
- Może ty, bo ja nie mam wam nic więcej do powiedzenia – odparł i poszedł w przeciwnym kierunku.
Osłupiała dwójka odprowadzała go wzrokiem, lecz po chwili również się odwrócili oraz skierowali swoje kroki w stronę jadalni. Cała trójka szła w ciszy.

***

- Oj.. Mana, Mana… co ty wyprawiasz?
- O co Ci chodzi Komui? – Burknął obojętnie.
- Dobrze wiesz, o co. Jak ty się zachowujesz! Jakby cię rodzice słyszeli…
- Przestań! Oni nie mają tu nic do rzeczy.
- Ale mógłbyś o nich czasem pomyśleć…
- Pamiętam o nich cały czas – powiedział zdenerwowany chłopak – nie trzeba mi przypominać! Jeśli chciałeś mnie tylko zganić to idę.
- Zaczekaj Mana. Wezwałem Cię w innej sprawie – westchnął Komui – to jest teczka z waszym pierwszym zadaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz