Następnego dnia Morii obudziła się
tuż po świcie. Wyjrzała przez okno. Zobaczyła nad miastem ciężkie, szare
chmury.
- Wygląda na to, że z wycieczki po
mieście nici – westchnęła, po czym wyszła z łóżka.
Podeszła do torby, którą rzuciła
poprzedniego wieczora po wejściu do pokoju. Wyciągnęła z niej pierwszy lepszy
komplet, a potem weszła do łazienki. Po skończeniu porannej toalety usiadła
przed toaletką i uczesała włosy. Następnie zaczęła się rozpakowywać.
Na samym dnie bagażu znalazła
stary album ze zdjęciami. Wyciągając go, na podłogę spadło zdjęcie. Morii
schyliła się, aby je podnieść. Widniała na nim para ludzi. Kobieta i mężczyzna.
Choć było ono czarno-białe, bez trudu wyobraziła sobie tą parę na żywo.
Dziewczyna ze zdjęcia miała krótkie, kręcone rude włosy oraz złote oczy takie
same jak u Morii. Była ona niższa niż jej towarzysz o krótkich i prostych,
brązowych włosach. Jego oczy z kolei miały czarną barwę.
Tanaki szybkim ruchem ręki
schowała pamiątkę do albumu, a przedmiot włożyła do szuflady biurka. Odwróciła
się od mebla plecami i zwróciła się w kierunku drzwi. W ostatniej chwili
przypomniała sobie o wachlarzach, które leżały na stoliku tuż obok jej łóżka.
***
Aleksander natomiast wstał dobre
kilka godzin po wschodzie słońca. Obudziły go odgłosy szalejącej burzy.
Przewrócił się na drugi bok i zaczął narzekać. Po chwili jednak wstał, wziął
rzeczy do ubrania i poszedł do łazienki. Po wyjściu z pomieszczenia od razu chciał
wyjść na korytarz.
Tuż przed wyjściem zerknął w
lustro, aby się upewnić, że wszystko ubrał jak należy. Gdy upewnił się, że
koszule włożył do spodni, postanowił się uczesać. Zajęło mu to chwilę, ponieważ
kosmyki jego blond włosów strasznie się poplątały podczas snu. Po kilku
minutach zostały już poskromione i lekko łaskotały go w ramiona, a jego ciemnozielonym
oczom już nic nie zasłaniało widoku.
Szybkim krokiem przemierzał
korytarze w kierunku stołówki. Miał nadzieję spotkać tam Manę i przeprosić go
za wczorajsze zachowanie. Stwierdził, że opryskliwa postawa chłopaka była
spowodowana jego wcześniejszą wypowiedzią, która najwyraźniej go uraziła. Po
drodze do jadalni zauważył dziewczynę o długich jasnobrązowych włosach. Była to
Morii, która również szła w tamtym kierunku.
- Czeeeść – Ziewnął.
- Witaj Aleksandrze.
- Nie musisz używać pełnego
imienia – powiedział chłopak – wystarczy Al albo Alek.
- Dobrze – uśmiechnęła się
przyjaźnie – widziałeś może gdzieś Manę?
- Nie, dopieeero – ziewnął
rozmówca – co wstałem. Mam nadzieję, że spotkam go w stołówce. Wydaje mi się,
że go wczoraj uraziłem. Jedyne co mnie zastanawia to czemu akurat ten chłopak
ma być z nami na pierwszej misji. Nie będzie od nas wiele starszy, a jednak
mistrz bez słowa skargi zgodził się z decyzją Komui’ego.
- Mnie też zaskoczyło zachowanie
generał Cloud. Zwykle nie pozwalała mi walczyć z kimś mało doświadczonym.
Zresztą sama mi powiedziała, że nie pozwoli aby w mojej pierwszej misji brał
udział jakiś niedoświadczony egzorcysta. Może go zapytamy o to?
- Możem… - Al urwał w połowie
wypowiedzi, bo nagle się okazało, że Mana szedł tuż koło nich z lekko
uniesionymi kącikami ust.
- Cześć – odpowiedziała odruchowo
Morii.
- Ładnie to tak obgadywać innych? –
Zapytał w odpowiedzi.
- Mana… my… po prostu…
rozmawialiśmy… - zaczęła się jąkać.
- O mnie – stwierdził.
- No tak jakoś wyszło… po prostu
Morii i ja zastanawiamy się nad wczorajszą reakcją naszych mistrzów na
wypowiedź Komuiego o naszej pierwszej misji. A tak przy okazji, Mana, chciałbym
Cię przeprosić. To co powiedziałem o Tobie wczoraj… chyba Cię uraziło,
chciałbym abyśmy żyli w przyjaźni…
- Takie gadki to wciskaj innym,
nie mi – odpowiedział oschle.
- Hej! Ja tu wyciągam rękę na
zgodę…
- To ją schowaj – przerwał mu. –
Przyjaciele to zbędny balast.
- Mana nie mów tak – wtrąciła się
dziewczyna.
- Mówię co myślę, jak Ci nie
odpowiada to bądź cicho, a teraz żegnam. – Powiedział odwracając się od nich
tyłem.
- Mana! Nie skończyliśmy przecież
rozmawiać!
- Może ty, bo ja nie mam wam nic
więcej do powiedzenia – odparł i poszedł w przeciwnym kierunku.
Osłupiała dwójka odprowadzała go
wzrokiem, lecz po chwili również się odwrócili oraz skierowali swoje kroki w
stronę jadalni. Cała trójka szła w ciszy.
***
- Oj.. Mana, Mana… co ty
wyprawiasz?
- O co Ci chodzi Komui? – Burknął
obojętnie.
- Dobrze wiesz, o co. Jak ty się
zachowujesz! Jakby cię rodzice słyszeli…
- Przestań! Oni nie mają tu nic do
rzeczy.
- Ale mógłbyś o nich czasem
pomyśleć…
- Pamiętam o nich cały czas –
powiedział zdenerwowany chłopak – nie trzeba mi przypominać! Jeśli chciałeś
mnie tylko zganić to idę.
- Zaczekaj Mana. Wezwałem Cię w
innej sprawie – westchnął Komui – to jest teczka z waszym pierwszym zadaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz