wtorek, 21 maja 2013

Rozdział trzeci ~ Pierwsza misja


Trójka egzorcystów wraz z poszukiwaczem czekała na stacji na pociąg, którym mieli pojechać na północ.
- Trochę się denerwuję – powiedziała Morii do chłopaków.
- Ja też – odpowiedział Aleksander.
Mana z obojętną miną słuchał dalszej rozmowy tamtej dwójki na temat „Co tam mogą zastać”. Mało go to obchodziło, jednak nie mógł się nie zgodzić, że pierwsza, samodzielna misja zawsze wywołuje strach.

Na stacji pojawiła się lokomotywa. Wchodząc do pociągu nastał mały problem u egzorcystów. Mana i poszukiwacz od razu skierowali się w kierunku przedziału pierwszej klasy, natomiast Tanaki oraz Aleks pchali się razem z innymi. Gdy zobaczył to pierwszy z egzorcystów…
- Tim – zwrócił się do małego zwierzątka na ramieniu – mógłbyś tu ich przyprowadzić?
W odpowiedzi mała, złota kulka wzbiła się w powietrze i poleciała w kierunku tamtej dwójki.
- Och… nie widzę Many, ani poszukiwacza… - jęknęła brązowowłosa egzorcystka.
- Ja też nie… a to co? – Zapytał jej towarzysz wskazując złotą kulkę lecącą w ich kierunku.
- To chyba zawsze siedzi na ramieniu od Many – powiedziała zdumiona dziewczyna.
Kiedy podleciało delikatnie popchnęło ich swoimi skrzydełkami w stronę pozostałej części drużyny. Dziewczyna i chłopak z lekkim zdziwieniem poszli we wskazanym kierunku.

***

Podróż egzorcystom minęła nawet spokojnie. Podróż do miasta na północy zajęła im około dwóch tygodni. Przez cały ten czas stosunek Many do towarzyszy nie zmienił się ani odrobinę, natomiast pozostałej dwójki do niego tak. Oboje na początku próbowali nawiązać z nim jakiś bliższy kontakt, jednak każda próba kończyła się kolejnymi groźbami. Dlatego zostawili go w spokoju, co spowodowało chłodną i napiętą atmosferę.

Podczas jazdy nie rozmawiali między sobą, jechali w ciszy i skupieniu. Morii co jakiś czas wyglądała przez okno w nadziei, że zobaczy na zewnątrz coś, co przełamie tą niezręczną sytuację. Jednak po drugiej stronie nie było prawie nic, oprócz małych drzew czy krzaków oraz pojedynczych domów. Tak, że ze zniecierpliwieniem dotykała swoich wachlarzy sprawdzając, po raz któryś z kolei, czy są na swoim miejscu.

Podobne przejawy zdenerwowania przejawiał Aleks, wyciągając raz po raz swoje jo-jo i bawiąc się nim. Największą jego uwagę zwracało jednak zwierzątko, które latało wokół trzeciego podróżnika. Podczas tej drogi miał wielka ochotę zapytać o nie, jednak za każdym razem wzdrygał się na myśl, że musi o to zapytać Manę. Chłopak od samego początku nie przejawiał chęci nawiązywania znajomości. Jedyne co wiedział o tym złotym, czymś to to, że nazywa się Timcanpy. Przynajmniej tak uważał, bo zielonowłosy kilkakrotnie wymawiał to imię.

Mana natomiast próbował się zrelaksować. Nie pomagał mu w tym bynajmniej fakt, iż jego golem – Timcanpy – cały czas latał mu dookoła głowy. Wielokrotnie miał ochotę go złapać i nie puścić, ale wiedział, że to nic nie da. Ten spryciarz za każdym razem się mu wymykał z rąk, choć nie zawsze było wiadomo w jaki sposób. Przeszkadzały mu również natrętne spojrzenia Alka i Morii od czasu do czasu. Zdawał sobie sprawę z tego, że to on jest sprawcą ich zachowania i atmosfery, ale nie przywiązywał do tego większej wagi.

Morii nie należała do cierpliwych osób. Po pewnym czasie znalazła sobie zajęcie. Wstała z siedzenia i ruszyła w kierunku drzwi od przedziału. Za nimi siedział poszukiwacz.
- E… przepraszam – zagadała niepewnie.
- W czym mogę pomóc panienko – zapytał mężczyzna podnosząc wzrok z nad książki.
- Chciałam się zapytać… czym się zajmujesz? Jako poszukiwacz – powiedziała na jednym tchu. – Mam na imię Morii.
- Martin – odpowiedział ściskając jej dłoń - naszym zadaniem jest pomaganie wam, egzorcystom. Naszym obowiązkiem jest sprawdzanie różnych legend o niezwykłych przypadkach i ustalić, czy Innocence jest ich przyczyną.
- To chyba jest nudne – zasugerowała delikatnie dziewczyna.
- A czy walka z Akumami jest dla was nudna? To moja praca, która mimo wszystko sprawia mi przyjemność – odpowiedział mężczyzna.

***

- Ale tu cicho – szepnęła brązowowłosa do towarzyszy.
- Wygląda na to, że się spóźniliśmy – odpowiedział jej blondyn rozglądając się po okolicy.
- Wcale nie, po prostu ludzie się pochowali. Będziemy musieli poczekać do wieczora, aby zacząć poszukiwania – jęknął Mana, - a miałem nadzieję na krótką misję.
Trójka egzorcystów z poszukiwaczem na czele, przemierzała miasto w kierunku hotelu, w którym mieli się zatrzymać na noc. Lecz atmosfera miasta wcale nie podtrzymywała na duchu. Grupkę podróżników otaczały domy z wybitymi szybami albo zabitymi oknami. Drzwi były zamknięte szczelnie na klucz. Do ich uszu nie docierał nawet najcichszy świst wiatru. Choć dotarli tam w samo południe to ulice miasta były puste. Nie było na nich widać żywej duszy.

Kiedy doszli do budynku poszukiwacz głośno zapukał w drzwi. Odgłos rozniósł się echem po mieście, a wśród wszechogarniającej ciszy nagle usłyszeli brzdęk kluczy i kilka drzwi w najbliższym sąsiedztwie się otworzyło. Zza nich wyłoniły się blade twarze ludzi. Wszyscy wyglądali na śmiertelnie przerażonych.
- K-k-kim je-e-esteście? – Zapytała przerażona kobieta  z domu po prawej stronie.
- Ci ludzie są egzorcystami – odpowiedział poszukiwacz.
- E-egzo-orcyści? – Zapytał Mężczyzna wyglądający zza drzwi po lewej.
- Tak z Czarnego Zakonu. Przybyliśmy aby wam pomóc, czy moglibyśmy wejść do środka i porozmawiać na spokojnie wewnątrz – powiedział łagodnie Mana – jesteśmy też bardzo zmęczeni przebyliśmy długą drogę do waszego miasta.
W odpowiedzi na jego prośbę zamknęły się wszystkie drzwi oraz na nowo usłyszeli klucze w zamkach. Wszyscy zamknęli się w domach.
- Wygląda na to, że nas nie wpuszczą – warknął zielonowłosy – co za tępa mieścina.
- Nie tępa tylko wystraszona, a od kiedy zrobiłeś się taki nie miły Mana? – Zapytała czarnowłosa dziewczyna, która wychyliła się zza rogu.
- Sasha? – Zapytał niepewnie.
- Tak to ja, to ja wysłałam wiadomość. Chodźcie – powiedziała czarnooka znikając za zakrętem.

***

- Wszystko zaczęło się niecałe trzy tygodnie temu – zaczęła relacjonować dziewczyna, gdy całą czwórką znaleźli się w jej domu. – Przybyli podróżni, którzy podawali się za was, to jest za egzorcystów z Mrocznej Organizacji. Dlatego, gdy tylko wymówiłeś nazwę wszyscy pozamykali drzwi.
- Nie rozumiem , Mrocznej Organizacji? – Zapytała Morii.
- Z Czarnego Zakonu – powiedział Alek wywracając oczami – czego Cię Cloud uczyła co?
- Tak czy inaczej – kontynuowała opowieść Sasha -  po kilku dniach okazało się, że są to Akumy. Zabiły już około stu ludzi, a nasze miasteczko nigdy nie było zbyt liczne. W tym roku jest, a raczej było nas niecałe dwieście. Dlatego są wprowadzone te, godne pożałowania środki ostrożności.
- Jak poznałaś, że to nie są egzorcyści? Rozumiem, że to ty jesteś tutejszym „kontaktem”.
- To proste e…
- Morii, Morii Tanaki.
- To proste Morii, nie mieli mundurów poza tym, podali się za nieistniejącą Daniellę Race oraz za nieżyjących Sumana Darka oraz generała Cross’a.
- CO?! – Zapytała trójka egzorcystów.
- Wygląda na to, że były to Akumy, które żyły jeszcze podczas walki o Arkę Noah. Sama widziałam jedną z nich, gdy przybyły do miasta, lecz nie wiem, czy nie ewoluowały przypadkiem od tamtego czasu. Wtedy wszystkie były na poziomie drugim.
- Wątpię. Poziomy trzecie i czwarte raczej nie oszczędzają ludzi. Uważają nas za nic, zniszczyłyby wioskę zaraz po przybyciu. Rozprawimy się z nimi dzisiaj w nocy. Nie pozwolę, aby narodziło się ich więcej – powiedział poważnie zielonowłosy.
- W takim razie pozwólcie, że pokażę wam pokoje – zaoferowała się Sasha – na pewno zostaniecie tu na kilka dni.
- Na pewno! – Ochoczo odpowiedział Alek, wstając od razu od stołu.

***

Podczas zapoznawania się z pokojami, na ulicach pojawiły się Akumy. Były tam wspomniane przez czarnooką dziewczynę poziomy drugie  – potwory o różnych i niekiedy dziwnych kształtach z twarzami - oraz dziesięć demonów poziomu pierwszego – wielkie owalne kształty z armatami wystającymi po bokach, a na samym środku znajdowała się wykrzywiona bólem ludzka twarz.
- Cholera! – Przeklął Mana wyglądając przez okno.
Zaraz za nim na dwór wybiegł Aleksander, a po nim Tanaki. Na zewnątrz od razu zaatakowali przybyszy. Morii za pomocą swoich wachlarzy wytworzyła wiatr, który tworzył zasłonę wokół egzorcystów oraz lekko ranił Akumy. Al wykorzystując swoje jo-jo, uderzał w każdą z postaci po kolei. Natomiast Mana skakał po nich wbijając lub przekrawając Potwory za pomocą swojej prawej ręki, którą aż po łokieć zamienił w gilotynę.
- Tanaki uważaj! – Krzyknął blondyn, gdy dziewczynie wypadł wachlarz z jednej ręki.
- Lepiej pilnuj swoich własnych tułów – warknął Mana ochraniając kolegę, przed nadlatującym pociskiem. – Mamy jeszcze sporo do zrobienia, więc wstawaj Tanaki. Nie mamy czasu na zbijanie bąków.
- Ty imbecylu! Nie widzisz, że cały czas walczę?
- Przestańcie się kłócić! – Krzyknął Aleksander niszcząc kolejne dwie Akumy. – Nie mamy na to czasu!
- Wręcz przeciwnie – odpowiedział Mana ucinając jednemu z przeciwników głowę – właśnie zniszczyłem ostatnią.  Aaale jestem zmęczony, chodźmy z powrotem – westchnął szarooki wskazując ręką drogę, którą tu przyszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz