środa, 5 czerwca 2013

Rozdział Czwarty ~ Martwe Dni


- Jedziesz z nami?
- Ile razy mam Ci to jeszcze powtarzać Mana? Jadę z wami, aby zdać egzamin na poszukiwacza. Mój brat zostanie tu w mieście, więc jeśli mi się uda to nie zostaniecie bez kontaktu na północy. Z resztą… chciałabym znowu z Tobą podróżować.
- Kiedyś bym się zgodził, ale teraz pracuję sam.
- Sam? – Spytała Sasha wskazując na pozostałych towarzyszy wyprawy, którzy stali w głębi peronu.
- Tak sam. Komui kazał mi się nimi zająć na ich pierwszej misji, ale są oni tacy głupi, że pewnie następne dwie też będę musiał z nimi spędzić – odparł zły.
- Zmieniłeś się od ostatniego czasu… a tak poza tym, którego dzisiaj mamy?
- Trzynastego lutego – powiedział bezdźwięcznym głosem.
- Czyli zaczęły się „Martwe Dni” – stwierdziła dziewczyna – jak radzą sobie z tym w Kwaterze Głównej?
- Oprócz Komui’ego i mnie, nie wiem czy ktoś w ogóle o tym pamięta.
- Nawet Twoja mama? – Zapytała z niedowierzaniem czarnowłosa.
- Ona już nie żyje – powiedział oschle Mana równocześnie błagając w duchu nad końcem tego tematu.
- Przykro mi – powiedziała zmieszana – jak długo?
- Trzy lata – westchnął znudzony chłopak.
Po tej odpowiedzi nastała cisza pomiędzy nimi. Mana nie chcąc dalszych pytań, ruszył w kierunku trzyosobowej grupy stojącej w głębi stacji. Za nim leciał spokojnie Timcanpy, który, pomimo iż był golemem, sprawiał wrażenie zmartwionego. W ich kierunku i podobną miną po chwili zaczęła iść Sasha.

Całą grupą czekali na pociąg, którym mieli wrócić do środkowej Europy, gdzie mieli spotkać się z innymi egzorcystami i większą drużyną wrócić do Kwatery Głównej znajdującej się w Londynie. Podczas jazdy pociągiem Sasha i Morii stały się bliskimi koleżankami, nowa znajoma również zdążyła się zaprzyjaźnić z Aleksandrem, ale Mana nie wyrażał żadnej chęci do nawiązywania bliższych kontaktów.
Podczas, gdy czekali w porcie na statek, który miał przewieść ich do Anglii. Mana, Aleksander i Poszukiwacz poszli uzupełnić zapasy. Morii postanowiła wykorzystać sytuację i zapytać nową koleżankę o zielonowłosego chłopaka.
- Ee… Sasha, mogę Cię zapytać o coś?
- Jasne, pytaj – odpowiedziała z uśmiechem.
- Co to są Martwe Dni?
- Och – wyrwało się dziewczynie – to na pewno jest tydzień od trzynastego do dwudziestego lutego. Choć słyszałam, że ten okres został przedłużony do dwudziestego siódmego lutego. Jest to czas żałoby Czarnego Zakonu. Przez te dwa tygodnie wspominamy poległych towarzyszy, w szczególności tych, którzy zginęli podczas Poszukiwań Serca i Bitwy o Arkę. Dla Many jest to bardzo trudny okres.
- Dlaczego tak uważasz?
- Nie powiedział wam? – Zapytała zdziwiona czarnooka.
- Nie, jedyne co o nim wiemy to jego imię – powiedziała poważnie Morii.
- Nie wyjawił swojego nazwiska? To do niego nie podobne. No to ja Ci je powiem, Mana  nazywa się Wal…
- Cicho – wysyczał wspomniany chłopak, zakrywając jej usta. – Nie wszyscy muszą je znać – warknął.
- Dobra, niech Ci będzie.

***

Po pewnym czasie w Kwaterze Głównej. Przez korytarze biegł jeden z naukowców. Jego kitel powiewał za nim, a w ręce trzymał teczkę. Jego oczy choć mocno podkrążone błyszczały z podekscytowania, a w brązowych włosach widać było resztki gumki do gumowania, którą jeszcze po drodze wysypywał z włosów. Nazywał się on Reever Wenham i został szefem Sekcji naukowej w Kwaterze Głównej. Kierował się w stronę gabinetu głównodowodzącego.
- Komui! Mam dobrą wiadomość! – Krzyknął wbiegając do gabinetu.
- Słucham – odpowiedział okularnik.
- Pamiętasz raport Lenalee dotyczący dziewczynki – spojrzał szybko na małą karteczkę - Mei Ling?
- Tej małej z Chin? Biedna dziewczynka, jej Innocence zostało zniszczone, a mogłaby nam bardzo pomóc.
- No właśnie, chodzi o to, że znalazła przez przypadek kawałek swojego Innocence. – Powiedział podekscytowany naukowiec. – Poinformowała, że zostanie w swoim mieście, ale będzie mnie informować o każdych kolejnych wizjach jakie się jej objawią.
- To dobrze, nawet bardzo. Jak tylko Mana wróci przekażę mu to. Reszcie egzorcystów możesz ty powiedzieć.
- Dobrze, a Komui… jak się czujesz? Wyglądasz jakby Ci coś dolegało.
- Nadal nie umiem się przyzwyczaić, że moja siostra już nie nosi nam kawy…
- Wiesz, że to się robi niezdrowe?
- Wiem… ale nie sądziłem, że będę żył dłużej niż ona.
- Nikt tego nie brał pod uwagę, to samo przy… wiesz kim.
- Tak, to są bolesne dla nas dni.
- Z każdej żałoby trzeba się kiedyś otrząsnąć. I radzę abyście jak najszybciej ją porzucili. Ty i Mana.
- Tylko, co się stanie jeśli… tylko ona jest napędem do dalszego działania? Co będzie jak uciekniemy od przeszłości? – Te pytania Komui’ego zostały bez odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz