- Jedziesz z nami?
- Ile razy mam Ci to jeszcze
powtarzać Mana? Jadę z wami, aby zdać egzamin na poszukiwacza. Mój brat
zostanie tu w mieście, więc jeśli mi się uda to nie zostaniecie bez kontaktu na
północy. Z resztą… chciałabym znowu z Tobą podróżować.
- Kiedyś bym się zgodził, ale
teraz pracuję sam.
- Sam? – Spytała Sasha wskazując
na pozostałych towarzyszy wyprawy, którzy stali w głębi peronu.
- Tak sam. Komui kazał mi się nimi
zająć na ich pierwszej misji, ale są oni tacy głupi, że pewnie następne dwie
też będę musiał z nimi spędzić – odparł zły.
- Zmieniłeś się od ostatniego
czasu… a tak poza tym, którego dzisiaj mamy?
- Trzynastego lutego – powiedział
bezdźwięcznym głosem.
- Czyli zaczęły się „Martwe Dni” –
stwierdziła dziewczyna – jak radzą sobie z tym w Kwaterze Głównej?
- Oprócz Komui’ego i mnie, nie
wiem czy ktoś w ogóle o tym pamięta.
- Nawet Twoja mama? – Zapytała z niedowierzaniem czarnowłosa.
- Ona już nie żyje – powiedział
oschle Mana równocześnie błagając w duchu nad końcem tego tematu.
- Przykro mi – powiedziała
zmieszana – jak długo?
- Trzy lata – westchnął znudzony
chłopak.
Po tej odpowiedzi nastała cisza
pomiędzy nimi. Mana nie chcąc dalszych pytań, ruszył w kierunku trzyosobowej
grupy stojącej w głębi stacji. Za nim leciał spokojnie Timcanpy, który, pomimo
iż był golemem, sprawiał wrażenie zmartwionego. W ich kierunku i podobną miną
po chwili zaczęła iść Sasha.
Całą grupą czekali na pociąg,
którym mieli wrócić do środkowej Europy, gdzie mieli spotkać się z innymi
egzorcystami i większą drużyną wrócić do Kwatery Głównej znajdującej się w
Londynie. Podczas jazdy pociągiem Sasha i Morii stały się bliskimi koleżankami,
nowa znajoma również zdążyła się zaprzyjaźnić z Aleksandrem, ale Mana nie
wyrażał żadnej chęci do nawiązywania bliższych kontaktów.
Podczas, gdy czekali w porcie na
statek, który miał przewieść ich do Anglii. Mana, Aleksander i Poszukiwacz
poszli uzupełnić zapasy. Morii postanowiła wykorzystać sytuację i zapytać nową
koleżankę o zielonowłosego chłopaka.
- Ee… Sasha, mogę Cię zapytać o
coś?
- Jasne, pytaj – odpowiedziała z
uśmiechem.
- Co to są Martwe Dni?
- Och – wyrwało się dziewczynie –
to na pewno jest tydzień od trzynastego do dwudziestego lutego. Choć słyszałam,
że ten okres został przedłużony do dwudziestego siódmego lutego. Jest to czas
żałoby Czarnego Zakonu. Przez te dwa tygodnie wspominamy poległych towarzyszy,
w szczególności tych, którzy zginęli podczas Poszukiwań Serca i Bitwy o Arkę.
Dla Many jest to bardzo trudny okres.
- Dlaczego tak uważasz?
- Nie powiedział wam? – Zapytała
zdziwiona czarnooka.
- Nie, jedyne co o nim wiemy to
jego imię – powiedziała poważnie Morii.
- Nie wyjawił swojego nazwiska? To
do niego nie podobne. No to ja Ci je powiem, Mana nazywa się Wal…
- Cicho – wysyczał wspomniany
chłopak, zakrywając jej usta. – Nie wszyscy muszą je znać – warknął.
- Dobra, niech Ci będzie.
***
Po pewnym czasie w Kwaterze Głównej.
Przez korytarze biegł jeden z naukowców. Jego kitel powiewał za nim, a w ręce
trzymał teczkę. Jego oczy choć mocno podkrążone błyszczały z podekscytowania, a
w brązowych włosach widać było resztki gumki do gumowania, którą jeszcze po
drodze wysypywał z włosów. Nazywał się on Reever Wenham i został szefem Sekcji
naukowej w Kwaterze Głównej. Kierował się w stronę gabinetu głównodowodzącego.
- Komui! Mam dobrą wiadomość! –
Krzyknął wbiegając do gabinetu.
- Słucham – odpowiedział
okularnik.
- Pamiętasz raport Lenalee
dotyczący dziewczynki – spojrzał szybko na małą karteczkę - Mei Ling?
- Tej małej z Chin? Biedna
dziewczynka, jej Innocence zostało zniszczone, a mogłaby nam bardzo pomóc.
- No właśnie, chodzi o to, że
znalazła przez przypadek kawałek swojego Innocence. – Powiedział podekscytowany
naukowiec. – Poinformowała, że zostanie w swoim mieście, ale będzie mnie
informować o każdych kolejnych wizjach jakie się jej objawią.
- To dobrze, nawet bardzo. Jak
tylko Mana wróci przekażę mu to. Reszcie egzorcystów możesz ty powiedzieć.
- Dobrze, a Komui… jak się
czujesz? Wyglądasz jakby Ci coś dolegało.
- Nadal nie umiem się
przyzwyczaić, że moja siostra już nie nosi nam kawy…
- Wiesz, że to się robi niezdrowe?
- Wiem… ale nie sądziłem, że będę
żył dłużej niż ona.
- Nikt tego nie brał pod uwagę, to
samo przy… wiesz kim.
- Tak, to są bolesne dla nas dni.
- Z każdej żałoby trzeba się
kiedyś otrząsnąć. I radzę abyście jak najszybciej ją porzucili. Ty i Mana.
- Tylko, co się stanie jeśli…
tylko ona jest napędem do dalszego działania? Co będzie jak uciekniemy od
przeszłości? – Te pytania Komui’ego zostały bez odpowiedzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz