środa, 12 czerwca 2013

Rozdział Piąty ~ Lenalee Lee


W stołówce Kwatery zawsze było tłoczno. To miejsce nikomu nie kojarzyło się tylko z jedzeniem. To tutaj, wymieniano się najczęściej informacjami dobrymi albo złymi. Każdy z kimś zamieniał choć jedno słowo. Niektórzy się kłócili inni znowu godzili. Stołówka jest głównym miejscem spotkań egzorcystów i poszukiwaczy, a także naukowców, którym udało się wyrwać choć na chwilę z biur.

W kuchni panował niepodzielnie Jerry. Nikt nie wiedział skąd on się tam wziął. Nikt nawet nie szukał o nim informacji. Dla wszystkich członków Mrocznej Organizacji, Jerry po prostu był. Tak samo jak Hevlaska.

Jerry jest wysokim mulatem noszącym czarne, przeciwsłoneczne okulary, a swoje jasno fioletowe włosy splata w warkocze od czubka głowy aż do pasa. Od czasu do czasu w kuchni pomagają mu też inni, którzy mają akurat wolne. Nie miał on nigdy nic przeciwko. Nawet pomagał, gdy sobie ktoś nie radził.

Właśnie jest jeden ze spokojniejszych dni. Mamy dwudziestego lutego prawie wszyscy egzorcyści znajdują się w Kwaterze Głównej, a Jerry ma pełne ręce roboty.
Najwięcej w całym Zakonie jadł Mana. Chociaż nie było po nim tego widać, a za jednym razem zjadał tyle jedzenia, że starczyłoby spokojnie na porządne śniadanie dla czteroosobowej rodziny. Ten apetyt w dużej mierze był uwarunkowany jego Innocence, ponieważ pasożytniczy tryb jaki znajdował się w jego prawej ręce, wymagał mnóstwa energii.
Chłopak najczęściej jadł sam, choć dosiadali się do niego też starsi egzorcyści. Tyle, że odkąd Morii oraz Aleksander dołączyli do Organizacji nie często miał okazję do porozmawiania z innymi egzorcystami. Nie przepadał w dalszym ciągu za tą dwójką choć znał ich już od około miesiąca. Jednak najbardziej denerwował go ktoś inny, mianowicie Amon Tray.
Był to wysoki blondyn z jasnozielonymi oczami i wiecznym uśmiechem na twarzy, który poszerzał się jeszcze bardziej gdy spotykał on Manę. Ten z kolei starał się ze wszystkich sił trzymać się od niego z daleka. Jednak owe zadanie było wręcz nie możliwe do spełnienia, zwłaszcza podczas śniadania.

Do prawie pełnej Sali weszło kilkoro egzorcystów. Szli zwartą grupą, rozmawiali, śmiali się. Wśród nich była jedna kobieta. Na ich widok, Mana podniósł wzrok z nad talerzy i gestem zaproponował miejsca obok siebie, wszyscy pokiwali głowami i udali się w kierunku Jerry’ego. Po krótkiej chwili cała grupa usiadła koło nastolatka.
- Co u Ciebie Mana? – Zapytał pogodnie jeden z nich.
- Nic nowego, cieszę się, że to wy ze mną siedzicie – odpowiedział na pytanie rudowłosego.
- Coś się stało? – Zapytała kobieta.
- Nic poważnego, ciociu Mirando – odpowiedział obojętnie.
- Powiedz, co cię gryzie. Wiesz, że mnie nie oszukasz – powiedział drugi mężczyzna, który nazywa się Marie Noise.
- Skoro muszę… - zaczął niechętnie chłopiec – denerwuje mnie ta dwójka, którą mam się zajmować jak jakaś niańka – mruknął oburzony rozdrabniają bułkę w rękach.
- A coś konkretnego, czy same ich osoby? – Zapytał z ciekawością czwarty z mężczyzn o wyglądzie wampira, Arystar Crowley.
- Ta dziewczyna…
- Na pewno ma jakieś imię – odpowiedział najstarszy z zebranych, nazywał się Bookman choć nazywali go również Pandą ze względu na dwie czarne plamy wokół oczu.
- Taa, Morii – burknął – denerwuje mnie jej dociekliwość. Cały czas się o coś pyta, a najczęściej o tak oczywiste sprawy, że ciężko wytrzymać. I cały czas próbuje się dowiedzieć o mojej przeszłości,  to jest wkurzające.
- Nie jesteś miły – stwierdziła Miranda, - ona po prostu chce cię jak najlepiej poznać.
- Ale ja nie chcę, aby od razu wszystko co wiem wyciągnęła na światło dzienne.
- Rozumiemy Mana – wtrącił się rudowłosy chcąc zapobiec kłótni, - mówiłeś że oboje cię denerwują. To co z tym chłopakiem?
- Mówisz o Aleksandrze, Lavi? – Zapytał go chłopak, a gdy tamten w odpowiedzi kiwnął głową dodał – nie wiem dlaczego, ale po prostu go nie lubię. Może dlatego, że z wyglądu przypomina Amona – skrzywił się na jego wspomnienie, odkładając pusty talerz na stos naczyń po swoim śniadaniu. – O wilkach mowa, więc przepraszam, ale pójdę poćwiczyć – powiedział wstając od stołu jednocześnie głową wskazując drzwi, w których pojawiła się wyżej wymieniona trójka.

***

- On nas unika – powiedziała Morii do Alka wychodząc po śniadaniu.
- Mnie też się tak zdaje. Z tego wynika, że Mana jest samotnikiem.
- Chyba tak, ale uważam, że po prostu chce coś przed nami ukryć. – Powiedziała zamyślona.
- Powiedziałbym raczej, że przed światem. Zauważ, że rozmawia on tylko ze starszymi egzorcystami jak Miranda Lotto, albo młody Bookman.
- Tak, coś ich wszystkich musi łączyć. Chciałabym się dowiedzieć co… a ty?
- Ja też Morii, tylko nie leć od razu do nich z tym pytaniem. To naprawdę jest męczące.

***

Biblioteka Czarnego Zakonu jest olbrzymim pomieszczeniem, choć większość jej regałów zajmują badania naukowe, można tu było znaleźć też kilka książek o dokonaniach egzorcystów. Morii z natury była ciekawska, więc nic dziwnego, że w poszukiwaniu powiązania Starszych egzorcystów z Maną udała się właśnie w tamto miejsce. Przeglądała każdy regał i większość książek, ale nie znalazła nic, co mogłoby jej pomóc. Szczególnie dokładnie przeglądała pozycje dotyczące współczesnych dokonań. Spodziewała się tam znaleźć wzmiankę na temat bitwy, w której jej towarzysz brał udział albo chociaż informację o jego znalezieniu. Jednak nic takiego nie było. Wielokrotnie wertowała strony w książkach, które zawierały opis różnych ataków od czasów jej narodzin. Nie sądziła aby Mana był wiele starszy od niej, uważała że ma on około szesnastu lat, czyli, że byłby w tym samym wieku co Aleksander.
 - Ciekawe kim jest ta dziewczyna – szepnęła do siebie przyglądając się pewnemu zdjęciu. Znajdowała się na nim uśmiechnięta kobieta. Jej twarz posiadała azjatyckie rysy, a włosy związane w wysokie dwa kucyki po bokach sięgały do pasa. Miała na sobie krótką spódniczkę i wysokie, o dziwnym wyglądzie buty. Morii domyśliła się, że był to strój owej egzorcystki o czym świadczył „różany krzyż” na piersi dziewczyny, oznaka Apostołów.
- To jest Lenalee Lee – powiedział blondwłosy chłopak, który siedział naprzeciwko niej.
- Lenalee Lee? – Spytała zbita z tropu.
- Jedna z najlepszych egzorcystów, dlatego pozwolono umieścić to zdjęcie.
- Możesz mi coś o niej opowiedzieć? Niestety ta książka w dużej mierze składa się z samych raportów. – Powiedziała Morii.
- Z chęcią to zrobię. Miałem szczęście ją poznać. Była wspaniałą kobietą – wzrok chłopaka się zamglił, gdy zaczął wspominać – zawsze znalazła dla każdego czas, chętnie rozmawiała z innymi. Chociaż przy tym była bardzo powściągliwa i raczej podchodziła do każdego z dystansem. Podczas walk jej ruchy nie traciły gracji jaka jej zawsze towarzyszyła. Mało osób z Zakonu poruszało się tak zwinnie jak ona. Nie można jej zarzucić tchórzostwa albo lekkomyślności. Na pewno nie można odmówić jej odwagi – powiedział stanowczo Amon po krótkiej pauzie.
- Dlaczego? Co takiego robiła?
- Nie co robiła, a co zrobiła – poprawił chłopak Morii, - otóż Lenalee oddała swoje życie za innego z egzorcystów. Żałuję tylko, że nigdzie nie pisze za jakiego.
- Och – wyrwało się dziewczynie. – To dość niespotykane… przecież to bardzo trudna decyzja zrezygnowania z własnego życia dla kogoś innego. Nawet jeśli należy do rodziny. Słyszałam, że kilkoro z nas uważa Zakon za dom, a jego członków za rodzinę. Ja tak nie potrafię…
- To ona to zapoczątkowała – powiedział Amon stukając palcem w zdjęcie.
- Nie jest to trudne. Świat widzi się nie jako kraje, a jako bliskie Ci osoby, a jeśli takowych nie masz to po prostu jako osoby, które cię otaczają.  Jeśli skończyliście pogaduchy to może łaskawie się stąd wyniesiecie, bo nie którzy chcą tu poczytać – warknął szarooki pojawiając się tuż koło nich.
- Mana! – Krzyknęła wystraszona dziewczyna.
- Cicho bądź Tanaki, jesteś w bibliotece idiotko.
- Coś cię gryzie Mana? – Spytał Amon.
- Wy. Na randki się umawiajcie gdzie indziej – odwarknął i odszedł w stronę stolika stojącego przy ostatnich regałach.
- Idę – powiedziała wściekła Morii – podyskutować nie można. Obrażalski się znalazł – mruczała pod nosem.

-----------------------------------------
Mam nadzieję, że taki króciutki rozdział przypadł wam do gustu i zostawicie coś po sobie ;)

Anastia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz