- To gdzie tym razem?
- Na południe, Morii –
odpowiedziała Sasha.
- Jakaś odmiana.
Trójka egzorcystów jechała na
pomoc dwóm starszym. Ta misja ma odbyć się we Włoszech, lecz teraz jadą
pociągiem przez Francję. Od ataku w Londynie minął niecały miesiąc. Jest
osiemnasty marca i na kontynencie widać pierwsze oznaki wiosny. Sasha siedziała
w przedziale razem z nimi, dzięki czemu i ona mogła je podziwiać, ku zdumieniu
i złości Many.
Sasha pomyślnie zdała test na
poszukiwacza i teraz jako jedna z nich podróżowała z egzorcystami jako
wsparcie. Jej ubiór również musiał się zmienić. Kolorowe bluzki i spódnice
zostały przykryte, czy może raczej zastąpione długim beżowym płaszczem z
kilkoma zamkami w górnej jego części, które oznaczały kieszenie oraz kaptur.
Jako wyposarzenie miała plecak posiadający dużą słuchawkę i tarczę do
wybierania numeru, a w środku znajdowała się „bariera”. Tak dokładniej to
urządzenie, które ją wytwarzało, wygląda ono jak reflektor, a i sama bariera
swoim wyglądem przypominała świetlny
sześcian. Służy do obrony przed Akumami poszukiwaczom dopóki nie pojawią się
egzorcyści.
Egzorcyści z kolei mają całkowicie
inne mundury. W przeciwieństwie do poszukiwaczy, którzy mają być jak
najbardziej anonimowi, to egzorcyści powinni się jak najbardziej wyróżniać.
Nazwy takie jak Czarny Zakon czy Mroczna Organizacja Religijna przede wszystkim
wzięły się od ich ubioru. Czarny strój ze srebrnymi lub złotymi zdobieniami
były szyte na miarę i każdy dopasowany do posiadacza. Jedynym uniwersalnym
dodatkiem był Różany Krzyż na piersi. Jest to srebrny, szeroki oraz ozdobny
krzyż na okrągłych płytach z literami, które tworzyły coś na kształt róży i
miały ten sam kolor co krzyż. Owa ozdoba u generałów była jednak złota,
ponieważ tym kolorem oznaczano ich rangę.
Manę nie denerwował fakt, że Sasha
zdała egzamin, wręcz przeciwnie cieszył się z tego. Wkurzało go jej zachowanie.
Bez niczego weszła do ich przedziału chociaż w Zakonie panuje swego rodzaju
hierarchia, egzorcyści nazywani Boskimi Apostołami znajdowali się „na górze”, a
poszukiwacze „niżej”. Dlatego żadnemu z nich nie przychodzi do głowy myśl, że
mógłby siedzieć razem z egzorcystami w jednym przedziale, a tu proszę.
Dziewczyna bez pytania weszła i sobie siedzi! Dodatkowo, Mana nie wiedział
czemu, ale wkurzał go fakt, iż Sasha w najlepsze śmieje się razem z Morii. Jego
sprzymierzeńcem w tym momencie był Aleksander, ale Mana nie widział w tym
żadnej pociechy.
Na stacji, na północy Włoch do
pociągu wsiadł jeszcze jeden egzorcysta, któremu również towarzyszył poszukiwacz.
Gdy znaleźli podróżnych:
- Sasho? Co ty tu robisz? –
Zapytał poszukiwacz, głos wskazywał na osobę w podeszłym wieku.
- T-Toma, ja… - urwała zmieszana.
Toma był najstarszym z poszukiwaczy i to on najczęściej uczył nowych.
- Wychodź stamtąd – powiedział
spokojnie, lecz dało się dosłyszeć rozkazujący ton.
- Już – powiedziała wychodząc jak
najbardziej ukradkiem.
Następnym, który się odezwał był
egzorcysta.
- Witam was, gdzie wy się
wybieracie? – Zapytał przyjaźnie zdejmując kaptur z głowy. W tej samej chwili
trójka egzorcystów zobaczyła kamień znajdujący się na środku czoła.
- Witaj, na Kretę. Mamy pomóc
Marie’mu i Arystarowi – powiedział
spokojnie Mana. Nie zdziwił go fakt ozdoby, bowiem znał on Timothy’ego od
dawna.
- Ciekawie, ja mam małą robotę w
Rzymie. Nie przedstawisz mnie przyjaciołom?
- Co żeście się tak na tych
przyjaciół uwzięli? – Wycedził przez zęby zielonowłosy po czym westchnął – To
Aleksander, a tamta Morii.
- Miło mi was poznać, na imię mi
Timothy – uścisnął im dłonie, widząc wymowne spojrzenie Tanaki – coś się stało?
- E… nie boli cię to? – Zapytała
zmieszana wskazując klejnot.
- Nie – zaśmiał się - to jest moje Innocence. Nie wybierałem tego
miejsca. Choć mogło być gorzej. – Powiedział z uśmiechem siadając na miejscu,
które chwilę wcześniej zajmowała Sasha.
***
Podczas jazdy Alek kątem oka
podglądał poczynania Many. Aleksandra coraz bardziej zaczęło intrygować
zachowanie tego egzorcysty. Najbardziej dziwił go fakt, że tylko on, Morii oraz
Amon nie znają jego przeszłości, ale cała reszta Zakonu albo przynajmniej
egzorcystów już tak. Jego osobowość również była różna. Bezwiednie zaczął to
rejestrować. Na każdej misji, gdy mówił do tamtejszych obywateli był uprzejmy.
Jednak jeśli on i Tanaki próbowali wciągnąć go w byle jaką rozmowę choćby o
pogodzie, zbywał ich.
Teraz również zachowywał się
inaczej niż zwykle. Siedział cicho tuż przy drzwiach. Na początku Alek
stwierdził, że po prostu ich ignoruje, lecz dopiero teraz zobaczył powód jego
zachowania. Mana miał w rękach jakiś czarny przedmiot, po chwili chłopak zdał
sobie sprawę, iż jest to notes. Gdy się lekko nachyli zobaczył postrzępione
rogi – dowód na częste używanie. Zielonowłosy wydawał się być pogrążony w
lekturze. Z ciekawości, Polak pochylił jeszcze mocniej. Niestety siedzieli za
daleko od siebie i blondyn uderzył głową o siedzenie.
- Au – powiedział przyczepiony do
obicia.
- Co ty wyrabiasz, Anioł? –
Odezwał się do niego wyniośle szarooki.
- N-nic takiego – odpowiedział
podnosząc się.
- Al, wszystko gra?
- Tak, tak – machnął ręką – nic mi
nie jest ja tylko… - urwał.
- No co – warknął Mana – jak
zacząłeś to skończ.
- Chciałem zobaczy, co czytasz –
powiedział patrząc mu w oczy. Na twarzy jego rozmówcy przez chwilę malowało się
zdziwienie jednak było to chwilowe i prawie natychmiast na jego miejscu
pojawiła się złość.
- A co cię to? – Warknął. – To są
moje prywatne zapiski – powiedział z naciskiem – zaraz wysiadamy. – Powiedział
chłopak.
Tylko, że Alek wątpił w jego
słowa. Bardzo rzadko widział Manę, aby coś pisał, częściej zastawał go nad
podobnymi notesami, które chował zanim ktokolwiek zdążył o nie zapytać. Tyle,
że Aleksander miał na tyle rozumu, by nie rozwijać tego tematu. Doskonale
rozumiał ludzi, którzy zachowywali pewne sprawy z własnego życia tylko i
wyłącznie dla siebie. Jednak Morii nie posiada takiej wrażliwości.
- A o czym tam pisałeś? – Zapytała
ze świecącymi oczami. Obaj egzorcyści osłupieli. – Może o dziewczynie?
- Niby jakiej?! – Krzyknął
zaskoczony zielonowłosy.
- Może o Sash…
- Że niby co? – Mana zaczynał
tracić cierpliwość.
- W noc tuż przed wyjazdem nie
było cię w Kwaterze, widziałam jak gdzieś wychodziłeś. Sashy też nie było –
powiedziała głosem wszystkowiedzącej dziewczyny - znacie się od dawna i to bardzo dobrze, więc…
- Tanaki! Czy możesz zostawić mnie
w spokoju? – Zapytał gniewnie Mana. – Mam dość twojego gadania. Nic o mnie nie
wiesz i co chwila bredzisz od rzeczy! Nie dość, że jesteś cholernie nie
przydatna w walce, to na dodatek wtykasz nos w nie swoje sprawy! Tutaj –
powiedział pokazując zniszczony notes – są MOJE PRY-WAT-NE ZAPISKI. I nie
zamierzam ich rozgłaszać światu! Mam ciebie dość! Żałuje, że nie zginęłaś
podczas szkolenia byłoby o wiele lepiej bez ciebie i tych twoich durnych pytań!
- Oj jak mi przykro – wrzasnęła do
niego – jednak żyję! I mam się dobrze! To może ty byś poszedł się utopić?! Bo
jak na razie najwięcej kłopotów mamy z tobą. Uważasz się za wielkiego
egzorcystę, jednak cały czas ja i Alek musimy ci pomagać!
- Mnie do waszej kłótni nie
mieszaj – powiedział blondyn, jednak tamta dwójka nie zwracała na niego uwagi.
- Pomagać?! Te wasze marne
umiejętności nazywasz pomocą?! Już więcej pożytku jest z golemów niż z was!
- Zapomniałam, przecież poza
Wielkim Maną nie powinno być innych egzorcystów, co nie? Najciekawsze jest to,
że nie stałeś się jeszcze generałem, co? A może po cichu planujesz nas
wszystkich powybijać co? – Powiedziała z sarkazmem, a po chwili dodała – skoro
jesteś taki świetny to może zabijesz któregoś z Noah, hę? Przecież dla ciebie
nie powinno to stanowić problemu. Wielki Mana jest przecież tak świetny, że to
dla niego pestka, co?
- A żebyś wiedziała! – Warknął na
nią. – Udajesz mądrą, a gówno umiesz i wiesz! Noah nie są wcale tacy silny jak
się wydaje – powiedział poważnie, - a z resztą tracę przy was tylko czas. –
Warknął zdenerwowany, wziął swoją walizkę, założył płaszcz i wyszedł z
przedziału – Jeśli zamierzacie coś zrobić na tej misji to radzę wyjść z
pociągu.
***
Gdy przybyli na wyspę, w porcie
czekała na nich już dwójka egzorcystów. Pierwszy z nich był wysokim, łysym
mulatem. Miał zamknięte oczy i srebrne sportowe słuchawki na uszach, wśród
palców jego lewej dłoni, trójka z nich była metalowa. Nazywa się on Marie
Noise, a razem z nim stał Arystar Crowley III. On z kolei nosił długi,
wystrzępiony na końcach płaszcz, a jego fryzura była dość osobliwa. Włosy
koloru czarnego zaczesał do tyłu, lecz biała grzywka, w kształcie orlego dzioba
opadała na jego czoło.
Gdy nastolatkowie zeszli na ląd,
Mana nawet nie patrząc w stronę pary starszych egzorcystów ruszył w kierunku
miasta. Zdziwione Sasha i Morii stanęły w miejscu jak wryte, natomiast
Aleksander poszedł od razu za kolegą. Ufał, iż Mana doskonale wie co robi.
Dziewczyny po chwili ruszyły za nimi. Młodzi egzorcyści wraz z poszukiwaczką weszli
do małej kawiarni, po czym zajęli stolik w rogu zaraz przy wejściu. Minęło
kilka minut za nim w drzwiach pojawili się mężczyźni.
- Nie mamy czasu do stracenia od
razu opowiem co tu się wydarzyło – odezwał się Marie – Zaczęło się to tydzień
temu. Poszukiwacze, którzy tutaj przybyli potwierdzili informacje od tutejszego
kontaktu o wzrastającej liczbie Akum. Komui w odpowiedzi przysłał tutaj mnie i
Arystara. Udało nam się ustalić, że źródłem tej anomalii jest Innocence
znajdujące się niedaleko tego portu.
- No to co? – Zapytał poirytowany
Mana. – Nie umiecie sobie z nimi poradzić?
- Akumy to pikuś – odpowiedział
Crowley – problem stanowi Innocence. Nie można się w żaden sposób do niego
dostać. Wytwarza zbyt silne pole siłowe.
- Dlatego Komui przysłał mnie –
odparł zamyślony Mana – sądzi pewnie, że będę w stanie dotrzeć do Innocence i
je zabrać.
- Dokładniej to my poprosiliśmy o
twoje przybycie, twoje i Twoich towarzyszy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
To tyle ze wstępu do walki ;)
Mam nadzieję, że się podobało.
Anastia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz